
Piotr Zak
Jest ich pięć milionów. Ponad czterystu mieszka w Polsce. Głównie w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku… Są dobrze wykształceni, otwarci na inne religie, na forach internetowych pisze się o nich: “tolerancyjni”. Nie jedzą mięsa, nie piją alkoholu. Nie palą i nie sięgają po inne używki. Z szacunkiem wypowiadają się o Abrahamie, Mojżeszu, Krisznie, Zaratustrze, Buddzie, Muhammadzie i oczywiście Jezusie. Wierzą w Boga i w postęp ludzkości. Z ich kerygmatu można wyczytać nakaz “miłości” do… Unii Europejskiej. Czytają księgi różnych religii, bo z każdej można wyłuskać ziarenka prawdy. A prawda jest jedna i niepodzielna. Każdy wyznawca bahai wie, że religijne antagonizmy mają swoje źródło w głęboko zakorzenionych uprzedzeniach.


Mahdi, Bab i Baha’Ullah
Bahaizm narodził się w Persji ponad 150 lat temu. Wyrósł z mniejszościowego odłamu islamu - szyityzmu. Szyici na przekór sunnitom uważają, że rząd dusz nad mahometanami należy się tylko imamom - potomkom Proroka. Ostatni, dwunasty następca Muhammada podobno nie zginął gwałtowną śmiercią, jak jego poprzednicy, ale w 878 r. zniknął w jaskini meczetu w Samarra. Oczekiwany przez społeczność muzułmańską jako Mahdi (”prowadzony przez Boga”) ma w swoim czasie wyjść z ukrycia i zaprowadzić na ziemi “powszechną sprawiedliwość”. Miłośnicy “W pustyni i w puszczy” pamiętają zapewne Mahdiego z Sudanu, którego charyzmie nie uległ sienkiewiczowski Staś.


Jako Baha’Ullah (”wspaniałość Boga”) obwieścił się nowym prorokiem, którego nadejście zapowiedział Bab. Internowany w Akce spisywał swoje objawienia aż do śmierci w 1892 r. Głoszona nauka przyniosła mu rozgłos i wprowadziła bahaizm na salony Europy, czyniąc zeń ruch o zasięgu ogólnoświatowym. Zainteresowanie elit, którym bliskie były humanistyczne fundamenty nowej religii, przełożyło się na konkretne pieniądze. Już w 1909 r. do Hajfy przewieziono ciało Baba, które do dziś spoczywa na Górze Karmel, w mauzoleum zwieńczonym szczerozłotą kopułą.
Religia postępu
Klamrą spinającą doktrynę bahai jest postulat powszechnej jedności oraz umiłowanie postępu. Postęp dotyczy nie tylko techniki i kultury. Zgodnie z prawem postępu, rozwija się przede wszystkim prawda religijna. Bóg objawia się ludzkości stopniowo - stosownie do poziomu jej rozwoju. Apostołami objawienia są prorocy, których nauczanie obowiązuje w konkretnym miejscu i czasie, ale traci sens wraz z pojawieniem się kolejnego proroka (nie częściej niż raz na 500 lat). “Uniwersalnych Nauczycieli” ludzkość miała do tej pory dziewięciu (m.in. Abraham, Mojżesz, Jezus, Muhammad). Nauczycielem naszych czasów jest Baha’Ullah.


Doktryna Baha’Ullaha zyskała nawet sympatie JE Jerzego Busha, który w 1992 r. publicznie chwalił bahai za religijną tolerancję, obalanie uprzedzeń, równouprawnienie płci i postulowanie powszechnego pokoju. “W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy bahaistami” (S. Radhakrishnan) Idea dążenia do jedności świetnie wpisuje się w europejski sen o ponadnarodowej wspólnocie.
Spadkobiercom nauki Baha’Ullaha bliskie są “wartości europejskie”. Jeden naród, jedna synkretyczna religia, jeden globalny rząd - to filary, na których bahaiści opierają wizję jutra. Brzmi znajomo? Zdaniem proroka, umiłowanie jedności przez ludzkość wyraża się w historycznych formach życia społecznego. W ewolucyjnym rozwoju narodziła się idea rodziny, plemienia, miasta-państwa, narodu. Dojrzewający świat musi jednak pójść o krok dalej.

Obowiązującym ustrojem oczywiście byłaby demokracja (od 1957 r. na czele religii stoi dziewięcioosobowe gremium wybierane na pięcioletnią kadencję). W obliczu bahaickiej wizji państwa, związany konstytucją Euro-Kołchoz wydaje się całkiem sympatycznym (s)tworem. Z WE zawsze można uciec do Stanów albo wykupić parę metrów kwadratowych na położonej w zachodniej części Oceanu Spokojnego wyspie Nauru (najmniejsza republika świata). Ale gdzie uciec przed boską wolą Światowego Parlamentu albo Najwyższego Trybunału, “którego orzeczenia będą wiążące, nawet gdyby (…) zwaśnione strony nie zgodziły się powierzyć mu swojej sprawy”?
Jeśli spełni się proroctwo religioznawcy Brandona Toporova i ta “pełna życia, otwarta i urozmaicona religia (…) wyłoni się jako najważniejsza w XXI w.”, najmniejszym z problemów będzie zmiana kalendarza i nowy podział roku na 19 miesięcy, po 19 dni każdy…
One response to “Najwyższy Czas!”
wspaniały tekst! wymaga skomentowania kilka istotnych drobiazgów - nie jedzenie mięsa i nie palenie są bardzo pozytywnie postrzegane w świetle nauk bahaickich, ale nie są to sprawy absolutnie nakazane
wizja globalnego parlamentu wielu przeraża, ale mnie zachwyca!!!!
Prześlij komentarz