
Witam. Mam na imię Dominik i gościnnie pisze na blogu Kushtara.
Zdecydowanie najtrudniej jest zacząć, więc napisze cos o sobie by przybliżyć Ci moją postać, a tym samym zachęcić (przynajmniej taką mam nadzieje ) do rozmowy.
Hm...od kilku lat zajmuje się teologią, ekonomią oraz psychologią. Jeśli chodzi o wyznanie, byłem wychowywany jako katolik, a rodzina ciągle mówiła, że i tak skończę jako ksiądz. Po wielu latach gdy zapierałem się i mówiłem, że nie zostanę duchownym, to swoiste programowanie podświadomości odniosło sukces. Chciałem wstąpić do zakonu, a że zawsze byłem mocno uduchowiony i lubiłem pomagać innym, wizja poświęcenia się temu całkowicie, była czymś wspaniałym.Zacząłem coraz mocniej angażować się w mszę oraz w modlitwę. Chciałem zostać dobrym księdzem który wypełnia swój obowiązek z pasji i powołania.

Zadaj sobie proste pytanie. Czy tak ma wyglądać wspólnota gdzie każdy boi się braku akceptacji przez społeczeństwo do tego stopnia, że wstydzi się zwrócić komuś uwagę na rozpięty plecak ? Więc zacząłem dużo czytać i analizować by wiedzieć jak najwięcej w temacie religii chrześcijańskiej, w pewnym momencie uznałem, że aby dobrze poznać swoją religię należy zapoznać się też z innymi religiami i filozofiami.
Mijały kolejne dni, tygodnie i miesiące, a im więcej wiedziałem o kościele i o jego relacjach z wiernymi na przestrzeni wieków uznałem, że taka forma wiary stanowczo nie jest dla mnie. Przez długi okres byłem zawieszony między różnymi religiami. Miałem swoje przemyślenia, swoje wartości.
W końcu moje myśli krążyły wokół jednego tematu i przestałem się już tak szybko rozwijać. Ku mojemu zaskoczeniu tak prosta czynność jaką jest pójście do kina, popchnęła mnie dalej w moich przemyśleniach. Poszedłem na film który opowiadał o człowieku którego życie zaczęło się zmieniać na leprze w momencie gdy zaczął się na wszystko zgadzać i nie bał się wyzwań. Chyba każdy wie o jakim filmie mówię, fakt, jest on mocno przesadzony, lecz przez cały ten dzień o tym myślałem ponieważ coś mnie w nim zaintrygowało, poruszyło do dalszych poszukiwań.
Następnego dnia zadzwonił do mnie kumpel z propozycją pracy, cóż zgodziłem się, lecz wspomniał też o pewnej książce którą muszę przeczytać, pomyślałem „kolejna książka mi nie zaszkodzi”. Następnego dnia miałem ją już w ręku. Byłem bardzo zaskoczony gdy przeczytałem o jakiej tematyce jest ta książka...a mianowicie o tym co możemy zdziałać w życiu i jak je zmienić pozytywnym myśleniem i nie tylko. Wszystkie nowe bodźce i informacje były jak łańcuch zdarzeń, każda nowa przeplatała się z poprzednia.(W międzyczasie praktykowałem voodun na tyle, na ile środki pozwalały (nie mylić w filmową wersją voodoo), która jest zlepkiem wierzeń staro afrykańskich oraz chrześcijaństwa. Robiłem to jako forma eksperymentu, który zakończył się powodzeniem o czym napisze, jeśli jeszcze będzie do tego okazja.)

One response to “Dominik”
szacun Dominik za Twoj tekst! gdyby nie Ty nie mialbym najlepszych begow w miescie hehe
Prześlij komentarz